4484

 

2006-10-04
Solidarnie z solidarną Polską
Po burzliwej i ostrej dyskusji z samorządami województw rząd podjął kompromisową decyzję o podziale 16 mld euro, jakie Polska ma szansę uzyskać z Unii Europejskiej w latach 2007-13 na cele polityki regionalnej. Stosunkowo najwięcej z tej kwoty, powiększonej o ok. 7,5 mld euro wkładu własnego, mają otrzymać województwa tzw. Polski wschodniej: warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie. Na każdego spośród przeszło około 8 mln mieszkańców tych regionów wydane zostanie w latach 2007-13, w znacznej części ze środków Unii Europejskiej, prawie 1000 euro, a na każdego spośród 30 mln mieszkańców pozostałej części kraju tylko około 500.
Licząc według produktu krajowego brutto na mieszkańca, Polska wschodnia to obszar najuboższy, zarówno w Polsce, jak w Europie. Zamożna Unia Europejska zamierza pomóc słabszym regionom. Słuszne to i sprawiedliwe... Niewątpliwie taki podział środków jest też wyrazem świadomej polityki rządu. Jego przedstawiciele mogą z dumą podkreślać, że konsekwentnie realizują program „Polski solidarnej”, który w demokratycznych wyborach uzyskał poparcie większości Polaków. Opozycja złośliwie zauważy, że rządzący odwdzięczają się w ten sposób uzależnionemu od dotacji budżetowych elektoratowi z Polski wschodniej, licząc na poparcie w kolejnych wyborach. Obie opinie łatwo znajdą argumenty, ale dyskusja (oby nie kłótnia!) na ten temat dopiero się zaczyna. Niestety, minie kilkanaście lat, zanim będzie można dać uzasadnioną teoretycznie i udokumentowaną statystycznie odpowiedź na pytanie, czy środki unijne zostały wydane racjonalnie. Dzisiaj można najwyżej stawiać prognozy i przeprowadzać symulacje. Ich podstawy naukowe są jednak kruche, co przesuwa całą dyskusję do sfery polityki. Skoro tak, to dzierżące demokratyczny mandat partie mają prawo sprawiedliwie decydować. Zatem decydują...
Trzeba jednak zapytać: Czy jest uczciwe publicznie dystansować się od projektu jedności europejskiej, wiedząc, że jego podstawą jest zasada solidarności państw i regionów bogatszych z uboższymi, a równocześnie głosić i realizować program „Polski solidarnej”? Czy mieszkańcy regionów objętych największą pomocą zasługują na takie przywileje, skoro w referendum w większości (poza mieszkańcami Warmii i Mazur) wyrazili niechęć do Unii Europejskiej, a przede wszystkim, wykazują jak dotychczas słabą wolę i umiejętności korzystania z jej pomocy? Czy decyzje o wydawaniu tak wielkich środków publicznych w ciągu praktycznie dziesięciu lat wolno opierać na mandacie politycznym udzielonym (w najlepszym razie) na lat cztery?
Myślący odpowiedzialnie obywatele Rzeczpospolitej mogą sobie na te pytania udzielić odpowiedzi samodzielnie. Międzynarodowe doświadczenia dotychczasowych programów interwencyjnych państwa wskazują jednak, że warunkiem niezbędnym ich sukcesu są elementarna uczciwość i słuszność oraz zgoda społeczna na zasady realizacji. Nie jest uczciwe brać i źle mówić o darczyńcy. Słuszne jest wspomagać ubogich, ale tylko wtedy, gdy pomoc ta będzie właściwie spożytkowana. Długofalowe plany rozwojowe dotyczące całego państwa wymagają rzeczywistej zgody społecznej i nie powinny wynikać z chwilowej przewagi arytmetycznej w parlamencie. Nie zbuduje się pomyślności narodu dzieląc ludzi i obdarowując wspólnymi dobrami według własnego partyjnego interesu. Dotyczy to wszystkich rządów i wszystkich partii. Nie warto zapominać, że są sprawy państwowe i narodowe wymagające zgody na zasady podziału wspólnie wypracowanych środków oraz gotowości do kompromisu, a nie do walki. Należy do nich między innymi polityka wobec Unii Europejskiej i krajowa polityka regionalna.


Twój e-mail: 
Komentarz: 
Podpis: 
  Czy Marek Dutkowski może zamieścić ten komentarz pod niniejszym felietonem?
Zgadzam się
Nie zgadzam się
Napisz do mnie